Decyzja Jarosława Kaczyńskiego o przyłączeniu się polityków PiS do protestu rolników to gest czysto koniunkturalny. I politycznie w pełni zrozumiały. Jeśli rządzący w jasny sposób opowiadają się za kontynuacją Zielonego Ładu, to opozycja, w imię polaryzacji, ma prawo ustawiać się do tej decyzji w kontrze.
PiS działa na szkodę rolników, którzy na deintegracji Unii mogą tylko stracić
Tak zbija się – i to znów normalne – kapitał polityczny, kluczowy w kontekście zbliżających się wyborów. Tyle że to, co zrozumiałe w politycznej taktyce, niekoniecznie musi się sprawdzić z perspektywy długoterminowej strategii.
Czy PiS zyska punkty na poparciu rolników?
Po pierwsze, wyborcze centrum, które przy frekwencji w granicach 50 proc. zdecyduje o wyniku wyborów europejskich, musiałoby zapomnieć, że PiS, sam Kaczyński i unijny komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski stali — i to aktywnie – po stronie Zielonego Ładu i ponoszą za niego odpowiedzialność.
Czytaj więcej
O godzinie 12.00 w Warszawie rozpoczął się protest rolników. Organizatorzy szacują, że brać może w nim udział nawet 200 tysięcy osób. Protestujący zebrali się na Placu Zamkowym, skąd udadzą się pod Sejm.