Ciemna strona unijnego VAT. Co się stało 20 lat temu?

Polska ograniczyła wyłudzenia podatku, ale nie da się ich wyeliminować bez reformy unijnego systemu rozliczeń – mówi adwokat Piotr Leonarski.

Publikacja: 22.04.2024 21:00

Ciemna strona unijnego VAT. Co się stało 20 lat temu?

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Co się stało 20 lat temu z polskim VAT?

1 maja 2004 r. wszystko się zmieniło. Weszła nowa ustawa, ponadtrzykrotnie większa od poprzedniej, dostosowująca polskie przepisy o VAT do unijnych. Przyjęliśmy cały wspólnotowy dorobek. Podatnicy zyskali nową broń w sporach z fiskusem: orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE. Polski system VAT został oparty na fundamentach, jakimi są unijne zasady: powszechności opodatkowania, proporcjonalności, wielofazowości, opodatkowania ostatecznej konsumpcji i przede wszystkim neutralności. Na te zasady podatnicy wielokrotnie się powoływali i dzięki nim wygrywali spory ze skarbówką.

Zawsze, gdy przygotowywałem teksty o VAT-owskich oszustwach, eksperci przyznawali, że przyczyną wyłudzeń jest unijny system rozliczeń. Co pan na to?

Całkowicie się z tym zgadzam. W pakiecie akcesyjnym dostaliśmy także wszystkie dziury i furtki ułatwiające życie przestępcom. A system wewnątrzwspólnotowych rozliczeń jest bardzo podatny na oszustwa. Można powiedzieć, że to ciemna strona unijnego VAT.

Czytaj więcej

Unijne dyrektywy ważne dla Kowalskiego

Skąd się ona wzięła?

Przyczyną wyłudzeń VAT jest przede wszystkim zniesienie kontroli celnych na granicach (przez co nie można weryfikować przepływu towarów), a także przyjęcie, że do transakcji między firmami z różnych państw członkowskich stosuje się stawkę 0 proc. To doprowadziło do powstania tzw. karuzeli, czyli łańcuchów transakcji, w których wielokrotnie obraca się tym samym towarem. Po wejściu do UE stały się one bardzo „popularne” również w Polsce.

Na przykład?

Wariantów było dużo, ale podam jeden z prostszych. Nieuczciwy przedsiębiorca sprowadzał towar z Niemiec do Polski. Nie płacił VAT (bo to wewnątrzwspólnotowe nabycie, tzw. WNT). Sprzedawał towar w Polsce, teoretycznie z 23-proc. podatkiem. Następnie znikał, nie odprowadzając podatku do urzędu. Nabywca odliczał VAT, potem towar jeszcze krążył między różnymi firmami, na koniec trafiał bez podatku (wewnątrzwspólnotowa dostawa, tzw. WDT) do Niemiec. I cały cykl można było powtórzyć. W tym mechanizmie „zyskiem” był podatek, którego jeden podmiot nie zapłacił do budżetu państwa, a drugi przy wywozie do Niemiec odzyskał go od skarbówki. Fiskus zwracał podatek, który nigdy nie został zapłacony.

Często też towar w ogóle nie przyjeżdżał do Polski, a obrót był fikcyjny. Tak było np. z prętami stalowymi. Skarbówka nie wiedziała, ile ich wjeżdżało do Polski, a żeby to sprawdzić musiałaby rozbierać budynki i budowle.

Mówi pan w czasie przeszłym, czy karuzele już się nie kręcą?

Apogeum wyłudzeń to lata 2011–2013. Potem władza zabrała się porządniej za uszczelnianie. I przestępcom coraz trudniej wyłudzić podatek. VAT-owskie karuzele są coraz częściej zatrzymywane już w czasie kręcenia, a nie odkrywane dopiero po latach.

Co przyniosło takie efekty?

Bardzo dużym krokiem w walce z przestępcami było wprowadzenie Jednolitego Pliku Kontrolnego, czyli wysyłanej fiskusowi elektronicznej ewidencji zakupów i sprzedaży. Od 1 stycznia 2018 r. muszą go składać wszyscy podatnicy VAT. Dzięki JPK skarbówka może porównywać dane z faktur i wyłapywać nieprawidłowości. Można powiedzieć, że fiskus dostał oczu i uszu. Bardzo szybko widzi, że nabywca odliczył podatek, ale sprzedawca go nie wykazał.

Dobre efekty przyniosły kolejne działania uszczelniające, m.in. split payment. Jest to podział płatności za zakupy na dwie części: kwota netto idzie na zwykły rachunek sprzedawcy, VAT na specjalne konto kontrolowane przez fiskusa. Od 1 listopada 2019 r. split payment jest obligatoryjny przy rozliczaniu transakcji powyżej 15 tys. zł dotyczących wrażliwych towarów bądź usług, np. elektroniki czy robót budowlanych.

Kolejna sprawa: fiskus może sprawdzać firmowe obroty za pomocą STIR. To system teleinformatyczny, który pozwala namierzać za pomocą określonego algorytmu transakcje mające na celu wyłudzenie podatku. Pobiera z banków dane finansowe przedsiębiorstw i przekazuje informacje skarbówce, która może zablokować konto podejrzanej firmy. To uprawnienie ma od końca kwietnia 2018 r.

Jest jeszcze biała lista, czyli wykaz podatników VAT, pakiet paliwowy czy przepisy o monitorowaniu przewozu towarów, tzw. system SENT. Usprawniono też wymianę informacji z innymi państwami. Dzięki danym z różnych źródeł fiskus jest w stanie powiązać setki transakcji i podmiotów. Pozwala to łatwiej wytypować firmy do kontroli. Skarbówka korzysta też z nowoczesnych narzędzi informatycznych.

A surowe kary za fałszowanie faktur?

Uważam, że zaostrzenie kar za zbrodnię VAT-owską (czyli 25 lat więzienia za fałszowanie faktur) także przyczyniło się do ograniczenia wyłudzeń, choć trochę inaczej niż się powszechnie uważa. Nie chodzi o to, że kogoś skazano na te 25 lat, ale o świadomość potencjalnych przestępców, że nielegalny proceder wiąże się z większym ryzykiem. Podobnie było z zaangażowaniem takich instytucji jak CBA. W walce przestępcami ważne jest też przecież stworzenie pewnego klimatu społecznego. Ma to zapobiegać oszustwom.

Czy możemy powiedzieć, że poradziliśmy sobie z wyłudzeniami VAT?

Możemy powiedzieć, że w ostatnich latach znacznie je ograniczyliśmy. Sukces Polski był dość spektakularny, bo wcześniej było bardzo źle. Nikt już nie kwestionuje na poważnie tego, że dzięki walce z oszustami mamy większe wpływy z VAT. A powinno być jeszcze lepiej, bo wielkimi krokami zbliża się Krajowy System e-Faktur (KSeF), który jeszcze bardziej utrudni wyłudzenia. Nie mam też jednak wątpliwości, że nie da się ich całkowicie wyeliminować. Oszustwa VAT będą, póki nie zmienią się unijne przepisy. A na to się na razie nie zanosi.

Unia nic w tej sprawie nie robi?

Po likwidacji barier celnych, czyli w 1993 r., system miał być zreformowany. I cały czas jesteśmy w takim stanie tymczasowym. Komisja Europejska proponuje różne rzeczy, ale w kwestiach podatkowych potrzebna jest jednomyślność, a państwa członkowskie mają różny stosunek do reformy. Drobne zmiany jednak są. Duży progres osiągnięto na polu współpracy administracyjnej między państwami członkowskimi. Jest też duża szansa na uchwalenie w najbliższym czasie jednolitego standardu raportowania transakcji transgranicznych. To może być bardzo dobry krok naprzód. I ciemna strona unijnego VAT trochę się rozjaśni.

- Piotr Leonarski – adwokat, doradca podatkowy, partner w kancelarii LSW, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich, współpracownik Klubu Jagiellońskiego.

Co się stało 20 lat temu z polskim VAT?

1 maja 2004 r. wszystko się zmieniło. Weszła nowa ustawa, ponadtrzykrotnie większa od poprzedniej, dostosowująca polskie przepisy o VAT do unijnych. Przyjęliśmy cały wspólnotowy dorobek. Podatnicy zyskali nową broń w sporach z fiskusem: orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE. Polski system VAT został oparty na fundamentach, jakimi są unijne zasady: powszechności opodatkowania, proporcjonalności, wielofazowości, opodatkowania ostatecznej konsumpcji i przede wszystkim neutralności. Na te zasady podatnicy wielokrotnie się powoływali i dzięki nim wygrywali spory ze skarbówką.

Pozostało 92% artykułu
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił