Prezentując plan utworzenia organizmu państwowego bośniackich Serbów w 1991 roku, Radovan Karadžić był boleśnie świadomy, że nowego państwa nie da się ustanowić bez akceptacji Europy i USA. Obaj ze Slobodanem Miloševiciem liczyli, że Europejczycy zastosują zasadę samostanowienia zawartą w prawie międzynarodowym, uznając aspiracje narodowe Serbów z Chorwacji i Bośni. Z rozczarowaniem więc przyjęli fakt, że choć dyplomaci WE (Wspólnoty Europejskiej – red.) byli gotowi przyznać prawo samostanowienia każdej z sześciu republik, to nie zamierzali postąpić podobnie wobec grup w obrębie republik albo przekraczających granice dwóch lub więcej republik. Wydawało się, jakby serbscy przywódcy nie zdawali sobie sprawy, że Europę zalewa euforia po stworzeniu czegoś w rodzaju społeczeństwa wielokulturowego, które oni sami stanowczo zamierzali rozmontować.