W 2012 roku, kiedy wybuchła w Gdańsku głośna sprawa „sędziego na telefon”, wizerunek wymiaru sprawiedliwości znalazł się w kryzysie. Dziennikarska prowokacja ujawniła, że ówczesny prezes sądu ochoczo reagował na polityczne oczekiwania władzy w sprawie afery Amber Gold. Po tym zdarzeniu jednak bardzo szybko głos zabrał I prezes Sądu Najwyższego, śp. Stanisław Dąbrowski, który wyjaśnił opinii publicznej, czym jest niezawisłość sędziowska – i że tolerancji dla takich postaw, jakie prezentował prezes gdańskiego sądu, być nie może. Była to twarda, bezkompromisowa deklaracja, jakże różniąca się od pokrętnego solidaryzmu korporacji zawodowych, jakie wiele razy miały miejsce. Dlatego też tamte wypowiedzi ówczesnego I prezesa SN zostały zapamiętane. Obronił on sądownictwo, pokazując, że oprócz „czarnych owiec” w sądach pracują przede wszystkim ludzie szlachetni i prawi.