Anna Cieślak-Wróblewska: Rząd Tuska w pułapce własnych obietnic

Finanse publiczne wymagają pilnej naprawy. Ale politycy koalicji rządzącej nie chcą zyskać łatki tych złych, którzy w imię mitycznej równowagi budżetowej będą obciążać kieszenie Polaków.

Publikacja: 02.05.2024 04:30

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz (C), minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńsk

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz (C), minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (P) oraz minister finansów Andrzej Domański (L) na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów w Warszawie, 30 kwietnia. Rząd przyjął Wieloletni Plan Finansowy Państwa na lata 2024–2027

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Audyt stanu kasy państwa, czyli tzw. biała księga, przedstawiony w ostatnich dniach przez Ministerstwo Finansów, „ujawnił” szereg poważnych problemów narosłych przez osiem lat rządów PiS.

Biała księga – prawdziwy obraz finansów państwa

Te problemy to m.in. wyprowadzanie setek miliardów złotych wydatków poza budżet państwa m.in. poprzez tworzenie kolejnych funduszy celowych w BGK, a które pozostawały poza kontrolą parlamentarną i społeczną. To także 22 nowych podatków wprowadzonych przez PiS, powrót luki VAT do prawie 16 proc., co stawia pod znakiem zapytania skuteczność walki z mafiami VAT-owskimi.

Narracja Zjednoczonej Prawicy: „państwa budżet państwa stać na wszystko” – przekonuje MF – tak pogłębiła deficyt finansów publicznych, że Bruksela musi wobec Polski wszcząć procedurę nadmiernego deficytu. Koszty obsługi długu okazują się jednymi z najwyższych w UE, a co gorsza, jeśli nie zostaną podjęte środki zaradcze, grozi nam lawinowy wzrost długu.

Czytaj więcej

Rząd ma nowy plan na finanse państwa. Będą wyższe podatki?

Czy rząd realizuje obietnice wyborcze

Jakie wnioski płyną z tego audytu? Przede wszystkim ten jeden – trzeba posprzątać po rządzie PiS, a działania naprawcze należy podjąć w zasadzie natychmiast. Tu jednak pojawiają się problemy natury, powiedzmy, politycznej.

Po pierwsze, to, że finanse publiczne są w złym stanie, wiadomo było już podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej. A mimo to politycy ówczesnej opozycji składali wyraźne obietnice, że „nic, co dane, nie zostanie odebrane” (np. dodatki na dzieci 800+ czy 14. emerytura), i dokładali do tego swoje wyborcze podarunki. I teraz, by dotrzymać słowa, te obietnice realizują, obciążając budżet państwa kolejnymi wielomiliardowymi wydatkami.

Jak naprawić budżet państwa

Po drugie, przy ogólnej zgodzie co do konieczności utrzymania wysokich wydatków na obronność i zbrojenia oraz wzrostu nakładów na ochronę zdrowia naprawa finansów publicznych wymagałaby dostosowań w innych obszarach. Czyli takich jak podwyżka podatków (by dochody budżetowe były większe) albo ostre cięcia choćby transferów socjalnych (by wydatki budżetu były mniejsze).

Czytaj więcej

MF: Od 2025 roku wchodzimy na ścieżkę redukcji deficytu

W każdym przypadku oznaczałoby to obciążenie kieszeni Polaków, czyli de facto polityczne samobójstwo. Premier Donald Tusk, nauczony doświadczeniami z poprzedniego rządu, zapewne nie podejmie ryzyka prowadzenia restrykcyjnej polityki fiskalnej. Plan ministra finansów, przynajmniej na razie, to powolne, bezbolesne wyrastanie z problemów dzięki przyspieszonemu wzrostowi gospodarczemu. To dobry plan, ale tylko przy założeniu, że przez następnych kilka lat nie wybuchnie żaden kryzys. Tego jednak nikt nie jest w stanie zagwarantować.

Audyt stanu kasy państwa, czyli tzw. biała księga, przedstawiony w ostatnich dniach przez Ministerstwo Finansów, „ujawnił” szereg poważnych problemów narosłych przez osiem lat rządów PiS.

Biała księga – prawdziwy obraz finansów państwa

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację