Paweł Rożyński: NBP nie może być świnką skarbonką rządu. Niech Tusk trzyma się od niego z dala

W PiS uważali i dalej uważają, że pieniądze na wydatki rządowe zawsze się znajdą, bo w razie czego wyciągnie się je z któregoś z funduszy, a na coś grubszego – z NBP. Nowy rząd musi wreszcie skończyć ze szkodliwą filozofią łatwych pieniędzy, co zachęca do wątpliwych inwestycji.

Publikacja: 19.02.2024 15:57

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Bartłomiej Sawicki

Kiedyś, by sfinansować wydatki, psuto pieniądz, zmniejszając ilość kruszcu, potem więcej go drukowano, teraz zaś powiązani z PiS ekonomiści i politycy dalej twórczo rozwijają sposoby na pozyskiwanie pieniędzy z niczego. To już nie jest proste wyjmowanie królika z pustego kapelusza, to wręcz sztuczki godne iluzjonisty Davida Copperfielda.

Psucie finansów i łamanie prawa

Ireneusz Dąbrowski, były wiceminister skarbu państwa w rządzie PiS, a obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP), zaproponował w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, by w razie potrzeby budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) oraz elektrowni jądrowych sfinansować z emisji obligacji celowych, które skupowałby NBP. Proste? Nawet bardzo. Tyle że wiele ekspertyz prawnych dowodzi, że to sprzeczne z konstytucją. Bank centralny ma bowiem inne cele i nie można z jego kasy finansować wydatków państwa oraz zaciągać w nim zobowiązań. Za taki proceder grozi Trybunał Stanu.

Czytaj więcej

Dąbrowski, członek RPP: NBP powinien pomóc sfinansować CPK i elektrownie atomowe

Nie znaczy to wcale, że zasada ta nie jest łamana. Prezes NBP Adam Glapiński finansował w ten sposób tarcze antykryzysowe. Wyglądało to tak: Polski Fundusz Rozwoju oraz Bank Gospodarstwa Krajowego zadłużały się, emitując obligacje. Kupowały je banki komercyjne, a od nich odkupował je NBP. Można? Można.

Taki proceder wpisuje się w szerszy problem psucia finansów państwa przez rząd PiS, który zamiast szukać pieniędzy na rynku, mogącym weryfikować sens różnych wydatków, wolał łatwiejsze źródła, np. pozabudżetowe fundusze. Weźmy taki Fundusz Sprawiedliwości, który miał pomagać ofiarom przestępstw, a stał się źródłem finansowania programu szpiegowskiego Pegasus, straży pożarnej, akcji promocyjnych partii Zbigniewa Ziobry czy działań ojca Tadeusza Rydzyka.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Co właściwie jest celem NBP?

Uzasadnienie dla wydatków, które partia rządząca uzna za niezbędne, zawsze się znajdzie. W przypadku pieniędzy z NBP chodziłoby o nasze aspiracje i pogoń za zamożniejszym Zachodem. „Trzeba budować huby komunikacyjne i logistyczne, czyli m.in. CPK. Trzeba myśleć o przywróceniu żeglugi na Odrze, wzmacnianiu portów kontenerowych. Do tego dochodzą inwestycje w energetyce: budowa elektrowni atomowej, rozwój naftoportów, gazociągów itd. Należy też dążyć do tego, żeby powstał w Polsce hub technologiczny, no i oczywiście inwestować w siły zbrojne” – tłumaczył Ireneusz Dąbrowski.

Łatwe pieniądze na wielkie projekty

Pomijając fakt możliwej sprzeczności z konstytucją takiego finansowania, uderza łatwość, z jaką przedstawiciele PiS rzucają hasła finansowania poza rynkiem różnych projektów. A przecież obowiązuje zasada: łatwe pieniądze to liczne bezsensowne przedsięwzięcia. O ile elektrownie atomowe są potrzebne, to regulacja rzek, na którą początkowo miało pójść 70–80 mld zł, jest wątpliwa. Teraz mówi się już tylko o Odrze, choć zważywszy na ilość wody, która nią płynie, i zmiany klimatyczne w tle oraz pojawianie się konkurencji w postaci autostrad, taka inwestycja wydaje się dalej kompletnie nieuzasadniona. Równie dobrze można zainwestować w sprawdzone przez setki lat wozy konne. Podobnie bezsensownym projektem jest Izera, chińskie auto z polskim logo, sprzedawane jako „narodowy samochód elektryczny”. Chętnie podam jeszcze dziesiątki takich „potrzebnych projektów”. Uzasadnienie zawsze się znajdzie, nawet jak nie będzie stał za tym jakikolwiek rachunek ekonomiczny. Można powiedzieć wtedy o „militarnym znaczeniu”, jak już słyszeliśmy w przypadku przekopu Mierzei Wiślanej czy CPK. Może niedługo usłyszymy w przypadku fabryki Izery jako możliwej bazie produkcji cichych czołgów elektrycznych.

O ile elektrownie atomowe są potrzebne, to regulacja rzek, na którą początkowo miało pójść 70–80 mld zł, jest wątpliwa

Wszystko to chętnie sfinansowałby Adam Glapiński pieniędzmi z NBP, choć po zmianie rządu nie będzie pewnie już tak skory. Ale nie zmienia to faktu, że bank centralny pozostanie w oczach polityków, także obecnej koalicji rządowej, świnką skarbonką. Oby trzymali się od niej z daleka.

Kiedyś, by sfinansować wydatki, psuto pieniądz, zmniejszając ilość kruszcu, potem więcej go drukowano, teraz zaś powiązani z PiS ekonomiści i politycy dalej twórczo rozwijają sposoby na pozyskiwanie pieniędzy z niczego. To już nie jest proste wyjmowanie królika z pustego kapelusza, to wręcz sztuczki godne iluzjonisty Davida Copperfielda.

Psucie finansów i łamanie prawa

Pozostało 92% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?