Minister rozwoju Krzysztof Hetman (PSL) powiedział niedawno, że chciałby kontynuacji programu dopłat do kredytów mieszkaniowych, jeśli oprócz stymulowania popytu odpowiednio zadbano by też o podaż. Za mieszkalnictwo będzie odpowiadać wiceminister Krzysztof Kukucki (Nowa Lewica), który jednak wcale nie zamierza obiecywać, że na pewno uda się zbudować 300 tys. mieszkań na wynajem (założenie programu wyborczego jego partii), i jak na razie powiedział jedynie, że zamierza wykorzystać doświadczenie z czasów, gdy był wiceprezydentem Włocławka i zajmował się budową lokali komunalnych. Jednak minister finansów Andrzej Domański (KO) zapewniał, że dodatkowe środki na budowę mieszkań na wynajem na pewno się znajdą.

Nawiasy z przynależnością partyjną wymienionych osób są znaczące. Członkowie szerokiej koalicji mają nie do końca zbieżne pomysły, a muszą wypracować wspólną politykę mieszkaniową. W umowie koalicyjnej nie znalazło się na ten temat za dużo: mowa tylko o zwiększeniu dostępności mieszkań, stworzeniu warunków dla istotnego przyspieszenia tempa oddawania lokali własnościowych dostępnych na najem (realizowany także przez samorządy) oraz mieszkań socjalnych i komunalnych. Do tego dochodzi wspieranie samorządów w remontach pustostanów na cele mieszkaniowe.

Czytaj więcej

To był rok mieszkaniowych rekordów cenowych. Od zastoju do gorączki

Problem jest palący, a jak dotąd mamy medialne wrzutki i wypowiedzi ministrów wyciągane z wywiadów. Przede wszystkim potrzebna jest polityka stabilizująca sytuację. „Bezpieczny kredyt 2 proc.” ewidentnie rozchwiał rynek – podsycony popyt okazał się finalnie znacznie większy od zakładanego. Zewsząd słychać, że lada dzień zakończy się przyjmowanie wniosków z uwagi na wyczerpanie budżetu. Z kolei deweloperzy długo rozpędzali się po ubiegłorocznej zapaści i dopiero niedawno zaczęli budować tyle mieszkań, ile w czasach dobrej koniunktury.

Według danych Biura Informacji Kredytowej w listopadzie banki i SKOK-i udzieliły 23,7 tys. kredytów mieszkaniowych o wartości 9,59 mld zł – niewiele mniej niż w rekordowym październiku (9,73 mld zł). BIK szacuje, że w tej puli 13,9 tys. kredytów o wartości 5,7 mld zł (60 proc.) to pożyczki udzielone beneficjentom rządowego programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. BIK nie podał nam takich danych za poprzednie miesiące, ale ewidentnie widać, jak potężnym sterydem są preferencyjne pożyczki.