Konferencja Episkopatu Polski: Stosowanie tabletek "dzień po" jest niemoralne

Episkopat opublikował stanowisko Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie stosowania tzw. antykoncepcji doraźnej. "Z punktu widzenia etycznego stosowanie tabletek »po« jest niemoralne, gdyż zawiera w sobie akceptację zniszczenia życia konkretnej osoby" - czytamy w tekście.

Publikacja: 02.02.2024 14:25

Zespół ekspertów KEP zabrał głos ws. tzw. antykoncepcji awaryjnej, czyli tabletek "dzień po"

Zespół ekspertów KEP zabrał głos ws. tzw. antykoncepcji awaryjnej, czyli tabletek "dzień po"

Foto: PAP/Grzegorz Michałowski

W połowie stycznia premier Donald Tusk (PO) oświadczył, że kierowany przez niego rząd zaproponuje zmianę ustawy Prawo farmaceutyczne tak, by pigułka "dzień po" była dostępna bez recepty. - Zaproponujemy zmianę ustawy, dzięki czemu tego typu środki antykoncepcyjne będą dostępne bez recepty - zadeklarował. Z projektu nowelizacji wynika, że pigułki "dzień po" będą dostępne bez recepty od 15. roku życia, młodsze nastolatki będą musiały mieć receptę.

W piątek w serwisie internetowym Konferencji Episkopatu Polski opublikowano "Stanowisko Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych odnośnie do stosowania tzw. antykoncepcji doraźnej".

Czytaj więcej

Abp Gądecki apeluje ws. aborcji i pigułki "dzień po". "Opowiedzcie się za życiem"

Antykoncepcja doraźna. Stanowisko KEP

W tekście stwierdzono, że antykoncepcja doraźna to "środki i metody stosowane w celu zapobieżenia zajścia w ciążę po odbytym stosunku, ale jeszcze przed zagnieżdżeniem embrionu w macicy" i że stosowane są w niej dwa podstawowe preparaty, dostępne także w Polsce.

W dokumencie omówione zostało działanie tabletek zawierających levonogestrel (dostępne w Polsce jako preparat Escapelle lub Livopill) oraz uliprystal (dostępna w Polsce jako preparat ellaOne).

Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych uważa, że definicja antykoncepcji doraźnej "związana jest ściśle ze zmianami w znaczeniu pojęć o pozornie oczywistym znaczeniu: początek życia ludzkiego, ciąża, aborcja". "Już od lat 70. XX wieku niektórzy autorzy, a za nimi różne organizacje o zasięgu lokalnym i międzynarodowym, zaczęły przyjmować zredefiniowane pojęcia: chociaż zapłodnieniem nadal określano początek życia konkretnego człowieka, jednak poczęciem lub początkiem ciąży zaczęto uznawać zakończenie procesu implantacji zarodka w macicy, co ma miejsce najczęściej około 12-14 dnia po zapłodnieniu" - czytamy.

"Zatem wszelkie działania, które mogłyby zniszczyć zygotę, blastocystę bądź embrion ludzki przed implantacją w myśl tak przyjętej definicji, nie byłyby kwalifikowane jako aborcyjne. Ta zmiana definicji początku ciąży umożliwia twierdzenie, że takie produkty jak pigułka »po«, czy wkładka domaciczna nie działają poronnie, chociaż w istocie prowadzą do uśmiercenia nowo poczętego dziecka w pierwszych dniach jego życia" - napisano w stanowisku KEP.

Czytaj więcej

Rząd Tuska zdecydował: antykoncepcja awaryjna bez recepty po 15. roku życia

Eksperci KEP: Początek życia ma miejsce w procesie zapłodnienia

Według autorów, "nowe definicje początku życia człowieka i ciąży (...) ułatwiają społeczną akceptację stosowania metod »antykoncepcyjnych« działających po zapłodnieniu".

"Nauki biologiczne, a zwłaszcza genetyka i embriologia, jednoznacznie potwierdzają, że początek życia nowej istoty ludzkiej ma miejsce w procesie zapłodnienia (termin ten jest w istocie tożsamy z określeniem: »poczęcie«, szeroko stosowanym w nauce katolickiej)" - czytamy w stanowisku. Autorzy podkreślili, że "powstaje wtedy genetycznie odrębna, niepowtarzalna, dynamicznie rozwijająca się istota ludzka, nazywana na tym etapie rozwoju zarodkiem lub embrionem".

"Konsekwentnie aborcją jest jakiekolwiek działanie skierowane przeciw istocie ludzkiej, które powoduje jej śmierć w okresie pomiędzy zapłodnieniem (tzn. poczęciem) i narodzeniem" - stwierdza tekst.

„Obydwa działania są w jednakowej mierze niemoralne”

"Oznacza to, że postępowaniem aborcyjnym określa się nie tylko terminację ciąży po implantacji embrionu, ale także użycie leków lub środków, które uniemożliwiają zagnieżdżenie embrionu w błonie śluzowej macicy i w efekcie prowadzą do jego zniszczenia (obumarcia)" - czytamy.

Według autorów stanowiska, chociaż "z medycznego punktu widzenia odróżnia się techniki powodujące śmierć embrionu, o którym się wie, że już istnieje, od technik, które mają na celu jego zniszczenie, gdyby doszło do jego zaistnienia (np. tabletka »po« czy wkładka domaciczna)", to z perspektywy etycznej "obydwa działania są bardzo podobne i w jednakowej mierze niemoralne". "W obydwu przypadkach dąży się świadomie do zniszczenia embrionu, albo przynajmniej dopuszcza się osiągnięcie takiego skutku" - czytamy.

Czytaj więcej

Sondaż: Ponad połowa Polaków chce legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży

Autorzy stanowiska ws. antykoncepcji doraźnej napisali, że "wśród mechanizmów działania tabletki zawierającej levonorgestrel (stosowanej do 3 dni po stosunku płciowym, który mógł być płodny), wymienia się hamowanie lub opóźnienie owulacji, a także wpływ na rozwój i funkcjonowanie endometrium". "Wskazuje się również na zmiany w funkcjonowaniu ciałka żółtego, zmiany w strukturze śluzu szyjkowego oraz wpływ na perystaltykę jajowodów" - dodano.

"Oba preparaty mają działanie wczesnoaborcyjne"

W tekście podano, iż badania poddają w wątpliwość twierdzenie, że głównym mechanizmem działania tych preparatów jest opóźnienie bądź zahamowanie owulacji, a wpływ na proces implantacji miałby być znikomy. "Jedno z badań prowadzi do wniosku, że podanie tabletki »po« kobietom, które współżyły w dniach płodnych, nie hamuje owulacji ani jej nie opóźnia" - napisano dodając, że u większości (86 proc.) badanych kobiet owulacja wystąpiła, "aczkolwiek u żadnej z nich nie odnotowano ciąży". "Można więc przypuszczać, że tabletka »po« miała skutek wczesnoaborcyjny, czyli spowodowała zniszczenie powstałego embrionu, uniemożliwiając skuteczną implantację" - czytamy.

Autorzy dodali, że tabletka zawierająca uliprystal "hamuje lub opóźnia owulację wtedy, gdy zostanie przyjęta 1-2 dni przed owulacją". "Jeśli zostanie podana później blokuje działanie progesteronu, który odgrywa kluczową rolę w procesie przygotowania endometrium do implantacji, w samym procesie implantacji embrionu oraz w utrzymaniu prawidłowego przebiegu ciąży" - czytamy w tekście. Autorzy dodali, że oba preparaty "mają działanie wczesnoaborcyjne", a "wysoka skuteczność pigułki »po« zawierającej uliprystal związana jest także z działaniem wczesnoaborcyjnym, zwłaszcza, gdy zostanie przyjęta do dwóch dni przed owulacją lub później".

"Jeśli – idąc za powszechnie dostępną wiedzą naukową, uzna się zapłodnienie za początek ludzkiego życia, środki prowadzące do jego zniszczenia trzeba konsekwentnie uznać za aborcyjne" - podkreślili autorzy stanowiska KEP dodając, że uliprystal niszczy "istotę ludzką w pierwszym etapie jej rozwoju embrionalnego".

Czytaj więcej

Data wyborów samorządowych. Premier Donald Tusk ujawnił termin

Eksperci KEP: Ciąża to nie choroba

Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych zaznaczył, że pigułka "dzień po" jest dopuszczona do obrotu jako lek, co, jego zdaniem, sugeruje, iż preparat "służy leczeniu lub zapobieganiu chorobom występującym u ludzi".

"Ciąża (a także płodność) jest naturalnym stanem organizmu kobiety i w żadnym wypadku nie może być uznana za chorobę. Stąd mając na uwadze fakt, że pigułka »po« może utrudnić lub zahamować implantację embrionu w macicy, jej działanie w okresie od zapłodnienia do urodzenia dziecka nie może być uznane za prowadzące do uzyskania jakiegokolwiek efektu terapeutycznego, lecz jedynie za działanie powodujące zniszczenie i śmierć istoty ludzkiej. Stoi więc ono w sprzeczności z prawdziwymi celami medycyny, jakimi są ochrona życia i zdrowia człowieka" - czytamy.

Tabletki "dzień po" a liczba aborcji

W stanowisku oceniono, że przyjmowanie środków hormonalnych nie jest obojętne dla organizmu kobiety, a "przyjmowanie tabletek »po« przez młode dziewczęta, których cykl miesiączkowy nie jest jeszcze w pełni wykształcony, może spowodować poważne skutki".

Według autorów, większość badań wskazuje, iż zwiększony dostęp do tabletek "dzień po" nie zmniejsza liczby wykonywanych aborcji. "Stosowanie pigułek »po« przyczynia się do traktowania ciąży jako problemu, z którym trzeba walczyć wszelkimi środkami, włącznie z aborcją. W konsekwencji zmniejsza się szacunek dla życia człowieka i zwiększa się akceptowalność procedur medycznych związanych z jego niszczeniem" - podkreślono.

Zdaniem autorów, łatwy dostęp do antykoncepcji doraźnej może wpływać na zwiększenie liczby aktów przemocy wobec kobiet, a także "nie sprzyja budowaniu głębokiej więzi pomiędzy kobietą i mężczyzną polegającej na wzajemnym zaufaniu, szacunku oraz podejmowaniu odpowiedzialnych zachowań, także w dziedzinie związanej z seksualnością".

W połowie stycznia premier Donald Tusk (PO) oświadczył, że kierowany przez niego rząd zaproponuje zmianę ustawy Prawo farmaceutyczne tak, by pigułka "dzień po" była dostępna bez recepty. - Zaproponujemy zmianę ustawy, dzięki czemu tego typu środki antykoncepcyjne będą dostępne bez recepty - zadeklarował. Z projektu nowelizacji wynika, że pigułki "dzień po" będą dostępne bez recepty od 15. roku życia, młodsze nastolatki będą musiały mieć receptę.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kościół
Konferencja naukowa „Prawo i Kościół”
Kościół
Spanie z księdzem, stworzenie sekty. Analiza decyzji kard. Kazimierza Nycza w głośnej sprawie
Kościół
Nie żyje ks. Roman Kneblewski. Słynący z kontrowersji duchowny miał 72 lata
Kościół
Spanie z księdzem, stworzenie sekty. Watykan zajmie się katolicką wspólnotą spod Warszawy
Kościół
Wybory samorządowe 2024. KEP wyjaśnia, czym powinni kierować się wierzący